Przygoda Jakuba z Warszawy (AB Rh-)
Witam!
XML:NAMESPACE PREFIX = O />
Moja przygoda z krwiodawstwem rozpoczęła się może trochę smutno, gdy ktoś z mojej rodziny zachorował na białaczkę. Ja miałem wtedy 10 lat, więc o oddawaniu krwi nie mogło być mowy. Jednak juz wtedy podjąłem decyzję, że będę oddawał krew.
Pierwszy raz krew oddałem mając 18 lat i 1 dzień (Panie z Saskiej jeszcze składały mi życzenia). Na początku kilka razy oddałem "standardowo" 450 ml. W późniejszym etapie dowiedziałem się o separatorze i "płytkach", które oddaje do dziś.
Mimo, że krew oddawałem już kilkadziesiąt razy, każdy pobyt w RCKiK traktuję wyjątkowo - staram się jak najlepiej przygotować do pobierania. Moi znajomi często się pytają, kiedy jadę do Stacji (część zaraziłem krwiodawstwem, część czeka na bardzo dobre czekolady).
Pozdrawiam wszystkich Honorowych i bardzo sympatyczne Panie z Saskiej.
Jakub z Warszawy
Przygoda Radka z Rudy Śląskiej (A Rh-)
Nazywam się Radosław (Arh-) i mieszkam w Zabrzu na Śląsku. Moja przygoda z oddawaniem krwi rozpoczęła się kilka dni po osiemnastych urodzinach, czyli jakieś cztery lata temu.
Długo czekałem aż będę mógł oddać pierwszy raz krew, ponieważ już od pierwszej klasy liceum chciałem zostać dawcą. Stojąc przed „wampirko busem” bo właśnie tak nazywam autobusy do pobory krwi które odwiedzają regularnie centra miast na Śląsku zawahałem się. Zacząłem się bać, i muszę szczerze się przyznać, że był moment, kiedy się chciałem wycofać. Co mnie uspokoiło?
Liczba osób, które cierpliwie czekały w kolejce do oddania krwi. Doszedłem do wniosku, że nie ma się co bać skoro tyle ludzi się na to godzi dobrowolnie. To, co spotkało mnie w środku było bardzo miłe. Wszystkie panie były tak sympatyczne, że pomyślałem – „Co te nasze społeczeństwo narzeka na naszą służbę zdrowia?”. Wszystko trwało około 20 minut a po kilku tygodniach swoją książeczkę dostałem pocztą. Stałem się HDK.
Jakiś rok później miałem dłuższą przerwę w oddawaniu krwi, więc postanowiłem nie czekać na autobus tylko udać się do szpitala gdzie pobierana jest krew. Jednak tam rozczarowałem się bardzo. Po pierwsze obsługa w ogóle nie była zainteresowana mną, po drugie osoba przede mną straciła przytomność a pani doktor byłą ściągana z drugiego końca szpitala. Powiedziałem NIE! Krew oddam tylko w autobusie. I tak oddaje już cztery lata, regularnie, co dwa trzy miesiące, mając już na koncie ponad XML:NAMESPACE PREFIX = ST1 /> XML:NAMESPACE PREFIX = ST1 />
Od czerwca mam przerwę, ale już w październiku razem ze znajomymi udam się na rynek do Katowic gdzie oddam krew w moim wampirko busie. W grupie zawsze raźniej!.
Pozdrawiam Serdecznie